Tym razem moja wyprawa była zwykłym spacerem z psem, co więcej spacerem po polach nieopodal domu, po których już kilka razy chodziłem. Zaczęło się jak zwykle od przekonywania mnie przez Babcię, że powinienem iść z kimś, bo samemu nudno tak chodzić… Dobrze zdaję sobie sprawę z tego, że to troska i strach, że może mi się coś stać, jednak jak zwykle – jestem już przećwiczony w takich dyskusjach – postawiłem na swoją niezależność i poszedłem sam. W końcu trasa, którą miałem przejść jest bardzo prosta – myślałem. Już kilka razy robiłem ją w całości, tworzy pętlę, która zaczyna i kończy się w domu. Tym razem jednak postanowiłem, że w momencie, gdy kończą się pola uprawne, zawrócę i pójdę do domu tą samą drogą. Byłem tak pewny siebie, że gdy zadzwonił do mnie Tata z pytaniem czy wszystko dobrze – Babcia mu pewnie powiedziała z przejęciem, że poszedłem sam – odpowiedziałem, że oczywiście, bo ciężko się zgubić gdy wystarczy cały czas iść prosto. Dzwonił, gdy już zawróciłem po dojściu do końca pola. Jak się jednak okazało, ten lekceważący stosunek do wprawy był złudny. Po paru minutach stwierdziłem jednak, że coś jest nie tak, coś mi nie pasowało w otoczeniu. Schowałem dumę do kieszeni, wyciągnąłem telefon i sprawdziłem, gdzie jestem. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że szedłem w złą stronę. Miałem wprawdzie rację, by wrócić, wystarczyło cały czas iść prosto… ale prosto wzdłuż drogi, którą zrobiły na trawie ślady traktora, a nie prosto w linii prostej. Ślady minimalnie odbijały w lewo. Gdy już odkryłem swój błąd, poprawiłem kurs po czym doszedłem do domu. Co ciekawe zauważyłem, że wyszedłem z pola na drogę o jakieś 100-200 metrów dalej niż na nie wchodziłem.
Parę dni później postanowiłem, że pójdę tam jeszcze raz, tylko tym razem będę świadomie obserwował, co ostatnio zrobiłem źle. To wtedy odkryłem ślady traktora, o których pisałem kilka linijek wcześniej. Jak zwykle odbyłem rozmowę z Babcią, która przekonywała mnie, że samotne wyprawy są nudne. Ta wymiana zdań jest już właściwie naszym rytuałem.
Tym razem pokonałem trasę w krótszym czasie, Skupienie na ukształtowaniu terenu dało mi bardzo dużo. Przy kolejnych spacerach będzie mi znacznie łatwiej. Wiem już, że należy przywiązywać większą wagę do wypraw i do otaczającego terenu.
Poniżej zdjęcie z jeszcze późniejszego spaceru razem z Justyną i Holka (tak ma na imię pies Babci)