Tam i z powrotem

Czyli opisanie mojej pierwszej w pełni samodzielnej „wyprawy” z domu do sklepu i z powrotem. Głównym powodem wyprawy była chęć pomocy narzeczonej, jakiejkolwiek pomocy. Gdy ją zapytałem o to w jaki sposób mogę jej pomóc odpowiedziała że mógłbym pójść z Tatą po zakupy do sklepu, a ponieważ lubię stawiać sobie wyzwania, stwierdziłem że pójdę sam. Droga do sklepu jest prosta, chwilę zajmuje bo jednak mieszkamy na wsi jednak można by ją uprościć do dwóch „większych” skrętów w lewo i długich prostych. W trakcie drogi stwierdziłem że dla pewności abym był pewien że żadnego skrętu nie przeszedłem, włączyłem sobie nawigację do paczkomatu znajdującego się w pobliżu sklepu.

Gdy już do sklepu dotarłem zadowolony z siebie wyciągnąłem telefon z listą zakupów. Po kilku odejściach całego sklepu udało mi się znaleźć „aż” jeden produkt - ogórek zielony, a ponieważ jestem dość upartą osobą zrobiłem jeszcze jedno okrążenie sklepu po czym poprosiłem o pomoc pierwszą napotkaną na mojej drodze osobę. Okazało się że dobrze trafiłem, pani ekspedientka (okazało się że pracowała w sklepie czego nie wiedziałem podchodząc do niej). Pani pomogła mi znaleźć pozostałe produkty, po czym „przekazała” mnie swojej koleżance stojącej za kasą. Pani zza kasy nie mogła znaleźć kodu kapusty pekińskiej aby ją zważyć i skasować, mówiła że „ma chyba problemy ze wzrokiem” gdy to usłyszałem zażartowałem że jakby chciała coś z tym zrobić to polecam klinikę w Poznaniu. Ponieważ jestem aktualnie zaniepokojony ilością plastiku którego produkuje Nasz dom (myślę że przyczynia się do tego moja dieta pudełkowa na której jestem w ciągu tygodnia) poprosiłem o karton po produktach zamiast reklamówki. Ponieważ był to mniejszy sklep, pani poszła po karton na zaplecze (w dużych sklepach pusty karton zawsze gdzieś się znajdzie). Na koniec zadowolony z siebie do kupiłem sobie loda na patyku w nagrodę.

Co prawda powrót był już formalnością pomimo tego że doskonale widziałem jak wrócić, włączyłem sobie nawigację do domu. Po paru lub parunastu minutach wróciłem do domu co uwieczniłem tym zdjęciem:

I tym oto sposobem dokonałem ważnego przełomu w swoim życiu. ”Zaraz jakiego przełomu, masz 29 lat o cieszysz się że udało ci się samodzielne dojść do sklepu?” - spytacie. A tak przełomu, to była moja pierwsza tak „duża” wyprawa conajmniej od 1.5 roku.

Na zakończenie wstawię żartobliwy fragment mojej rozmowy z Justyną „jak ten czas szybko płynnie, niedawno robił w pieluchy a już sam chodzi do sklepu!”, myślę że takiego zdania raczej (jeśli w ogóle) prędko nie usłyszycie.

Jesteś tu, bo:
1 / 3
Nie możemy się doczekać, aby Cię poznać.

Prosimy o wypełnienie poniższych danych, abyśmy mogli się z Tobą skontaktować.

Wpisz swoje imię i nazwisko
Podaj numer telefonu
2 / 3
Potwierdź wysłanie.

Podaj swój adres e-mail, a odezwiemy się do Ciebie w ciągu 24 godzin.

3 / 3
Twój adres e-mail do kontaktu
Formularz został wysłany. Dziękujemy za kontakt!
Błąd w formularzu