Wydaje mi się, że już to kiedyś poruszałem w moich postach – całe stowarzyszenie jak i ten blog to jedna wielka praca zespołowa. Posty, które tu widzicie, są pisane moją ręką, jednak to, w jakiej formie je czytacie jest dziełem korekty dokonywanej przez moją mamę. Z jakiegoś powodu obawiałem się bardziej podstawowej matury z polskiego niż rozszerzonej z matematyki…
Dobrze wiem, że ludzie są w stanie osiągać niezwykłe rzeczy, jednak możemy osiągnąć jeszcze większe pracując w zespole. Nie bójmy się więc prosić innych o drobną pomoc. Tak, dobrze czytacie. Prosić o pomoc nawet w prozaicznych rzeczach. Dobrze wiem, jak ważny jest powrót do samodzielności, cały czas staram się przesuwać granice mojej samodzielności, nie bojąc się przy tym prosić innych o pomoc. I to nie oznacza jedynie bliskich mi osób. Wiele razy, gdy próbuję bezskutecznie zrobić coś w miejscu publicznym, proszę o pomoc obce osoby. Przykładowo kiedyś byłem w sklepie i nie mogłem czegoś znaleźć, zamiast frustrować się niepotrzebnie, spytałem pierwszej napotkanej osoby, czy nie widzi może szukaj rzeczy. Jak do tej pory, również, gdy prosiłem o pomoc osoby niepracujące w danym sklepie, nie spotkałem takiej, która by mi odmówiła pomocy. Myślę, że w takiej sytuacji bardzo ważne jest, by być po prostu miłym, dobrym człowiekiem, zawsze można rzucić jakimś żartem nawiązującym do swojej niepełnosprawności lub gapiostwa, który zdecydowanie rozluźni atmosferę.
Kończąc ten wpis, mam do Was, moi odbiorcy gorącą prośbę! Powiedzcie coś miłego do pierwszej osoby, którą napotkacie po przeczytaniu tego posta, pamiętajcie, że w mówieniu miłych rzeczy stratni być nie możemy.