Głównym powodem tej dynamicznej zmiany planów jest właśnie potrzeba spokoju i unikania presji, którą przeważnie sam sobie narzucam. Dobrym przykładem jest data publikacji moich wpisów. Ustaliliśmy, że będzie to zawsze ten sam dzień - czwartek. Do tej pory udawało mi się trzymać tej daty, do zeszłego czwartku… W teorii wszystko było ok. Nagrałem sobie nawet notatkę głosową z naszego “dnia przypadków”, z tego co przeżyliśmy i jak to odbieraliśmy.. Pozostało tylko wszystko spisać razem. Jednak stwierdziłem, że nie.
Planuję regularnie publikować moje przemyślenia, co więcej mam plan, jak sprawić, by były bardzo systematyczne jednak to nastąpi kiedyś, w spokojniejszych czasach. Bardzo ważnym elementem tego typu projektów jest odpowiednia motywacja i szczerość. Bez jednego i drugiego nie wyjdzie z naszego planu nic „dobrego”. Tak, zdaje sobie sprawę, że to kolejny wpis o problemach, z którymi się zmagam.
- A gdzie tu coś pozytywnego, co może dodać otuchy ludziom zmagającym się z podobnymi lub też cięższymi dolegliwościami? - zapytacie.
- Właśnie tutaj! - odpowiem.
Uważam, że pokazywanie swoich słabości i opisywanie tego, jak się z nimi zmagam paradoksalnie jest czymś, co pełni właśnie taką funkcję. Dodam tylko, że nie jestem osobą która robi coś na siłę. Jeśli to czytacie to znaczy, że po pierwsze, zdecydowaliście się poświęcić na mój wpis najcenniejszą rzecz we wszechświecie, jaką posiadamy, czyli czas. Po drugie, ja musiałem stwierdzić, że taki wpis jest ważny i go napisać. Wszystko to pełni również - tak sądzę - rolę swoistej autoterapii, która przynosi mi spokój.
Na koniec jeszcze jedno wyjaśnienie. Wiecie, dlaczego na okładce tego tekstu widnieje kot „rozwalony” na podłodze? Otóż jest to mój Osobisty Mistrz Spokoju. Wystarczy tylko spojrzeć, jak ma głęboko w poważaniu wszystkie problemy tego świata.
- I po co się tak zamartwiać? Ludzie to dziwne stworzenia. Chcą wszystko mieć pod kontrolą i być panami świata, ale w końcu to oni czyszczą mi kuwetę i dają jeść - zdaje się myśleć Foster, gdy widzi, że coś nas trapi.