historia
3/3/2025
I
3min

To nawyki są dla nas, a nie my dla nawyków

Mam świadomość, że dużo tu się „dzieje” - niespełnione obietnice publikowania, ciągle wstawki z „atomowych nawyków”…

Mam świadomość, że dużo tu się „dzieje” - niespełnione obietnice publikowania, ciągle wstawki z „atomowych nawyków”… Dlaczego tak? Postaram się to wszystko opisać, abyście mieli lepszy obraz na całą sytuację.

Cisza

A więc zacznijmy od tego dlaczego nic nie publikowałem. Wszystko zaczęło się od aplikacji „journal”. Apple niedawno opublikowało taką appke służącą do wpisów, coś w rodzaju pamiętnika. Zainstalowałem ją, wprowadzaniem kilka zmian do swoich nawyków. Wpisy do bloga zostały zastąpione przez wpisy do pamiętnika, to samo stało się z moim „sennikiem”. Dotychczas zapisywałem czas snu każdego dnia wraz z komentarzem i oceną subiektywnej jakości snu w arkuszu kalkulacyjnym. Jednym słowem przepisywałem urozmaicając dane łatwo dostępne w aplikacji „health”. Z czasem zaniechałem nawyku dokładnej analizy snu z czego było mi początkowo smutno, jednak później stwierdziłam, że wszystko dobrze i nawet jeśli zaprzepaszczam nowo wypracowany nawyk, nie ma w tym nic złego. Cieszy mnie fakt tego, że przez jakiś czas udało mi się go systematycznie podtrzymywać. Kontynuowanie czegoś co nam nie służy nie jest niczym dobrym. Kolejny nawyk w przyszłości wypracuje sobie łatwiej. Przyszła mi wtedy taka myśl „to nawyki są dla nas, a nie my dla nich”- mają nam pomagać.

Dziękuję

Nawiązując do mojego poprzedniego wpisu o akceptowaniu samego siebie, chciałbym bardzo podziękować moim rodzicom za to, iż dzięki nim jestem tak specyficzny. Dali mi przestrzeń do bycia sobą, rozwijania swoich pasji i zainteresowań, nawet tych najdziwniejszych. Tak, mogę to teraz przyznać, jestem inny niż „większość”, i jest tym mi z tym dobrze. A nawet podsunę się do stwierdzenia, że jest mi z tym bardzo dobrze. Rozmawialiśmy o tym niedawno z Justyną. Stwierdziliśmy, że jesteśmy całkowicie inną parą. Omijamy oczywiste i szukamy czegoś innego, naszego.

Przecież najważniejsze w życiu to to, aby żyć w zgodzie z samym sobą, a nie z ogółem społeczeństwa. Reasumując, dziękuję Wam Mamo i Tato za to, że miałem takie świetne warunki do wyrośnięcia na „dziwaka”. Posłużę się cytatem z idealnie pasującego tu przemówienia świętej pamięci Steve’a Jobs’a:

„Here's to the crazy ones. The misfits, the rebels, the troublemakers, the round pegs in the square holes, the ones who see things differently. They're not fond of rules, and they have no respect for the status quo.”

User rating
Mateusz Kornecki
autor

W 2022 roku, podczas treningu rowerowego, doznał poważnego urazu mózgu. Po długiej rehabilitacji stopniowo odzyskuje sprawność i dzieli się swoimi doświadczeniami. Pisze szczerze o codziennym życiu osoby z niepełnosprawnością – bez upiększania, ale z dystansem i odrobiną humoru. Lubi pizze, długie spacery i jest wielkim fanem Wiedźmina.

Zobacz inne wpisy

historia

Relaksujący spacer

Niedawno przeżyłem wspaniałą przygodę. Po raz pierwszy od swojego wypadku byłem gdzieś sam. Jak było? Przeczytajcie sami.

historia

Pierwszy samodzielny trening

Często łatwe jest trudne, a trudne łatwe. Jak to jest? W tym poście opisuje swój pierwszy samodzielny trening i to z czym się zmagałem.

historia

Tam, gdzieś indziej i z powrotem

Tekst o jednej z moich wypraw miał bardzo duży wpływ na nazwę naszego stowarzyszenia, postanowiłem znowu zrelacjonować Wam kolejną wędrówkę.